-Bardzo pana...Helga no kurde!...przepraszamy.-przepraszał kierowcę Liam, jednak "Helga"przeszkadzała mu, próbując wyjść przez okno.
-Naprawdę nie szkodzi. Gorszych imprezowiczów musiałem odwozić.-spokojnie mówił kierowca. Patrzył uważnie na drogę, jednak na jego twarzy błąkał się uśmiech. Liam nadal powstrzymywał "Helgę" przed ucieczką przez okno.
-AND WE CAN'T STOP! AND WE WON'T STOP! DALEJ, LONDYN, WSZYSCY RAZEM! O, ZBYSIU! JUTRO POWTÓRKA Z POPRZEDNIEJ NOCY?! ZAGRAMY W BINGO Z BABCIĄ STASIĄ?! O, FRANEK! CIEBIE NIE ZNAM, ALE Z CHĘCIĄ ZAGRAM Z TWOJĄ BABCIĄ GIENIĄ W BRYDŻA!-krzyczała do przechodniów. Biedny Liam, wychodził ze skóry, żeby ją uspokoić. Prawie mu się udało. Dał jej plastelinę [skąd do pana *uja miał plastelinę?!] i kazał jej ulepić jelenia. Szybko jej poszło, jest kreatywna i ma spore zdolności plastyczne.
-Przepraszam, jest pijana!-krzyczał do zdziwionych ludzi Liam. Zostawmy tych dwoje i przejdźmy dalej.
-THIS GIRL IS ON...-może jednak kolejnego śpiewaka zostawimy, bo bądź co bądź, ale akurat ta piosenka do Harry'ego nie pasuje. Przejdźmy dalej. Jeszcze dalej.
-Jesteś brzydki.-akurat dziewczyna obok Harrego mówiła do ciemnowłosego chłopaka. Ten przerwał grę w kółko i krzyżyk na zaparowanej szybie. Spojrzał na brunetkę oburzony.
-A ty pijana.-odburknął jej Zayn, bowiem tak się nazywał ciemnowłosy nazwany "brzydkim". A był on gorący i przystojny jak chole...*ekhem*
-Tak, ale ja wytrzeźwieje.-zarechotała brunetka. A Zayn został przytrzymany przez swojego sąsiada, Louisa, bo chciał się na nią rzucić i, zapewne, załaskotać.
-Bronia, masz w sobie coś irlandzkiego?-spytał nagle blondyn obok brunetki. I tak oto brunetka otrzymała imię "Bronia".
-Nie?-spytała dziewczyna patrząc na Nialla (albowiem tak miał na imię blondynek obok niej) pytająco.
-Nie? A chcesz mieć?-spytał podekscytowany myślą...chyba łatwo się domyślić jaką. "Bronia" chwilę się zastanawiała nad jego pytaniem. Po czym zrobiła dziwną minę, co chyba oznacza, że zrozumiała.
-Dawno morda kapcia nie widziała? Ale z chęcią bym chciała mieć...-stwierdziła z bliżej nieokreśloną miną. Może zostawimy tą dwójkę...
-...ON FIRE...-nie, nie idziemy do Harrego. Liam nadal się zmaga z Helgą, która nadal próbuje wydostać się z taksówki przez okno.
-I HAVE EBOLALALALALA, YOU HAVE EBOLALALALALA!-wydzierała się szatynka. Oj, jutro będzie miała zdarte gardło. I ogromnego kaca. Louis i Zayn grali sobie spokojnie w papier kamień nożyce (w prawdzie Zayn patrzył od czasu do czasu morderczym wzrokiem na "Bronię"). "Bronia" z Niallem jedli żelki [Skąd? O.o]. Harry nadal wył/śpiewał...jak kto woli... A Liam nadal wyciągał z okna "Helgę".
Jednak w końcu: dojechali pod dom! Ale nie dało się tak łatwo wyjść z auta...Louis zasnął, a miał miejsce zaraz przy drzwiach.
-Kto go tam, kurde, posadził?!-zawołała "Bronia". Liam otworzył drzwi od drugiej strony, wypuścił "Helgę" i obszedł samochód dookoła. Otworzył drzwi od strony Louisa i ten...wypadł na chodnik.
-Ups.-skomentował tylko Liam. Louis się obudził i, razem z resztą towarzystwa, powlókł się do domu. Liamowi zostało zapłacić biednemu taksówkarzowi. Przeprosił go jeszcze raz i pobiegł do domu, bo usłyszał jak coś się tłucze.
-Ach, ci młodzi.-skomentował ze śmiechem taksówkarz i odjechał z uśmiechem.
Kiedy Li wpadł do domu zobaczył stłuczony wazon, pełno błota i Louisa w wymiocinach. Payne wciągnął powietrze do nosa i natychmiast tego pożałował.
-Później się tobą zajmę.-westchnął i poszedł do salonu. Cała reszta siedziała na kanapie w salonie z puszkami piwa. Tylko tego brakowało, żeby się uchlali do nieprzytomności. Chociaż pewnie i tak jutro nikt, poza Liamem, nie będzie niczego pamiętał. Zayn przystawiał się właśnie do "Helgi".
-Gdybyś była kanapką w McDonaldzie nazywałabyś się McBeauty.-szatynka zachichotała tylko.
-Twój ojciec był marynarzem? Nie? Bo zajebiście stawiasz maszt.-a "Helga dalej zachichotała. Niall siedział na kolanach Alex i karmił ją nutellą.
-Helga, a może pójdziemy do łóżka?-spytał jej Zayn.
-Oka...czekaj. Ja nie mam na imię Helga!-zaprotestowała bełkotliwie szatynka. Wszyscy spojrzeli na nią zdziwieni.
-Tylko jak?-spytał Harry, który (chwała za to) już nie śpiewał.
-Ja...
-Marysia?-zasugerowała "Bronia". Szatynka strzeliła palcami.
-O, właśnie! Dzięki, Halina.-kiwnęła głową do...to już nie "Bronia"...
-Zaraz! To ty nie masz na imię Bronia?!-zdziwił sie Niall.
-No nie. I Halina też nie.-westchnęła dawna "Bronia".
-To jak?-spytał Zayn.
-Lucjan.
-Jesteś facetem?!-pisnął Niall pośpiesznie schodząc z kolan ciemnowłosej.
-Dajcie jej spokój, jest pijana.-odezwał się Liam.
-Nie, jestem Kaitlyn.-odparła dziewczyna.
-Serio?-spytał Niall.
-Nie...-odburknęła dziewczyna. Ehh no i co zrobić. Dogadaj się tutaj.
-Wiecie co, może pójdę zrobić pranie...-odezwał się Harry. No i tu się zaczęło.
[Wierszyk z podziałem na role, przed państwem: DZIEWCZYNY O NIEWIADOMOJAKICH IMIONACH]
Dawna Bronia: Afrodyta piękna jest...
Dawna Halina: Demeter żuje gumę...
Bronia (wiadomo, że dawna): A Dionizos wyciąga z zeszytu tróje...
Halina (tu chyba też wiadomo, że dawna): Hades wściekły...
Bronia (...): Hera zła...
Obie, razem: TRALALALALALA
Halina (...): Percy silny i boski więc...
Bronia (...): Traśnie Oktawiana misiem w łeb.
Halina (...): Bianca w rozpaczy, Nico zakochany...
Bronia (...): A to dlatego, że nia mają na dzisiejszy wieczór pary.
Halina (....): Thalia wesoła, z Luke'iem po krzakach gania.
Bronia: Morał tej bajki stosowny i krótki...
Harry: Nie rób prania, gdy masz w nosie parówki?
Obie: NIE! NIE IDŹ TAM, GDZIE ROBIĄ MRÓWKI!
HEJO :) PROLOG JEST JAKI JEST :/ Mam nadzieję, że się wam podoba :) nooo to tego, rodział 1 pojawi się za niedługo (tak myślę i taką mam nadzieję) do tego czasu czymajcie się tam XD ♥♥♥